Czas rodzinny. Miło jest cholernie. Bez sarkazmu. Bywa też mniej, ale w ogólnym rozrachunku jest
w porząsiu.
I nieprzeciętnie spokojnie. Chyba się starzeję. Albo czas mam sprzyjający. Pewnie jedno i drugie. Bywa też zaskakująco.
O., który "zajeżdża na szczocie" i z uśmiechem zamiata przedpokój. No bez jaj! Rodzi to we mnie obawy dotyczące przyszłości. Można się spotkać z nieprawdopodobnym. To cieszy, ale też niepokoi.
B-ka wygląda przepięknie i pozycjonuje prezydentów II RP wedle przystojności. Mościcki był naj!
C-ka nauczyła się robić spację w sms-ch. Po 5-u latach. A K-ka prócz dwóch koni, ma jeszcze na łydce wytatuowane płomienie.
No i Miki przyniósł mi zajefajne książki! Wysyłanie listów ma sens. Nic mu się nie popieprzyło, dzielny M! M w ogóle jest w porządku. Kiedy tylko Jej przejdzie przedświąteczny pierdolec, jest debest. Słodko.
Ale nie wypiłam za urodzinowe zdrowie Jezuska. Nadrobię. KoncepCyjnie albo i nie.
A teraz do rzeczy. Naród pracuje od wtorku, ale nie cały.
Wedle odbytych rozmów, Siostro! Emcika na lawetę, reszta da radę. Gwyniątka, dotarli Wy? Bilu, poniosło? Ringwelku, odpocznij :)
Kto był na pasterce stawia pół rury! Bez sensu! Kto nie był na pasterce, ten stawia! Tak będzie lepiej! Bogaciej. Choć cholera Was tam wie. Kiedyś świat był bardziej przewidywalny!
Z bożonarodzeniowym pozdrowieniem. J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz