piątek, 6 stycznia 2012

2012

Ponoć zamilkłam w tym nowym roku pańskim. To coś napiszę. Na przykład, że siostry są fajne. Są fajne w rozrachunku ogólnym. Ale kiedy się budzę, skoro świt (o 13) i kieruję się w stronę kuchni, aby tradycyjnie dokonać rytuału ogarnięcia stołu ze zła minionej nocy i widzę stół lśniący, okolicę zresztą też, to robi mi się ciepło na sercu. Paczuszki fajek ułożone w rzędzie, obok zapalniczka. Łóżeczko pościelone, a śpiworek złożony w kosteczkę. Poczułam wspomniane ciepło na sercu i zagubienie. Nowy Rok jest ok i siostry są też!
Z postanowień noworocznych, to chciałabym dostać Pulitzera.
I wejść na Elbrus. I Kazbek. Albo Blanca.
Pojechałabym też do Moskwy. Napić się wódki na placu czerwonym.
W zeszłym roku pragnęłam rzucić pracę w xxx i jechać w Himalaje.
I jak tu się nie ubawić?
Tego Wam życzę, żebyście się za rok ubawili!

p.s. Dam radę bez Pulitzera w tym roku. Chyba.


Brak komentarzy: