sobota, 5 października 2013

Egzamin / post serio

Zapomniałam już, że istnieje coś takiego jak egzamin, A tymczasem, doświadczyłam. I zdałam! Może dlatego, że te pięć tygodni poświęciłam serio nauce?! Jestem certyfikowana, cokolwiek to znaczy. Staropolskim sposobem zrobiłam sobie ściągę, ale nie było jak! 85% poprawnych odpowiedzi bez ściągania, wow.
I byłabym zobowiązana, za wypicie kieliszka (razy x) za mój mały sukces! Z góry dziękuję!
Bo na wódkę mnie nie stać, haha. Kosmiczny cennik.

Po pięciu tygodniach, zauważyłam, że trudniej mi pisać polsku. Do dziś nie dorwałam żadnych Polaków. Ponoć przyjechała jedna Polka w tym tygodniu, wieść gminna niesie.

Po raz pierwszy zatęskniłam za domem,  W nocy śni mi się, że mam gdzieś  SWOJE MIEJSCE.

Z zupełnie innej beczki: rozstawili mi pod domem dwie beczki właśnie - z zimną i z gorącą wodą. Zgaduję, że dla dzieci. Ale, ani dzieci, ani ich rodzice nie byli specjalnie chętni, to wlazłam. W ten oto sposób zyskałam sławę "na dzielni".  I oklaski.
Chyba zostanę burmistrzem!

P.s. Uświadomiłam sobie właśnie (nie zawsze bywam bystra), że moja ulubiona scena z filmu Almodovara "Wszystko o mojej matce", którą potrafiłam kiedyś odtwarzać nieskończoną ilość razy, to Barcelona właśnie. Ot, przeznaczonko.