Henryk (to pseudonim) wynalazł na mapie, że pod rzekomym adresem, pod którym zamieszkywać będę, mieści się szpital psychiatryczny. Nie, żeby mnie to zdziwiło. Od roku jestem potencjalną wzorcową klientką. W pobliżu są parki rekreacyjne (według mapy), na ten przykład jest parking przed dworcem kolejowym, jest też placyk z wyciętymi w prostopadłościany krzewami oraz betonowe niewiadomoco, ale też się zowie parkiem.
Rodzę w sobie potrzebę brzydoty, na wszelki wypadek.
Powtarzam sobie, że uczyć się jadę. Wiekszej filozofii tu nie ma. To nie Tybet!