Powszechnie wiadomo, że książki to dzieło szatana. Tak w ogólności, poza wydawnictwem rafael.pl i kilkoma innymi tego typu. Wiadomo też, że od czytania biorą się złe, nieczyste myśli i ogólnie się człowiekowi w dupie przewraca. Szczególnie, kiedy książka jest dobra. I zwłaszcza kobietom, ale tu znów wszyscy wiemy, że kobieta sama ze swej natury jest bliżej szatana, a ta czytająca jest dwa razy. Nie wspominając o tym, że książka dodatkowo odciąga kobietę od boga, gotowania i rodzenia. Okropność. Się wystrzegajcie.
451 stopni Fahrenheita. Należałoby. Dla dobra społecznego.
p.s. Zdaje się, że znów Polak zaginął w górach, tym razem na Elbrusie. Nie komentowałam ostatnich wydarzeń z gór wyższych, bo mi już wszelkie kokardki (z czekana) opadły i mi się zwyczajnie nie chce. Poza tym się nie znam, w przeciwieństwie do wszystkich wokół (pani w sklepie najbliższym, listonosz, Emcik, sąsiad i pies tego sąsiada też) którzy na wspinaczce już się znają.
W tym roku planuję Elbrus. Lubię to napisać na blogu, bo wcześniej czy później (zawsze później...!), jadę. I oczywiście nie wejdę (Sis, nie marudź - bo Sis marudzi, że się nam nie wchodzi). Grunt, że się nam schodzi, tak myślę. Finito.
A poniżej dłuższy film(ik), jak to można w tych górach zimą.
Wygląda jak czyste jaja, ale chłopaki, a właściwie kierownik wlazł na 7400. Na ten jedyny z dwóch (już po traumie wiadomej) niezdobyty zimą 8-tysięcznik - Nanga Parbat (8126).
Media na ten temat milczą. Bo nie dolazł, to raz. Dwa, nikt nie zginął, słabiusi temat.
Niestety nie mogę tego wkleić, ale dla zainteresowanych tematyką wysokogórską, z nieco innej beczki, voila:
Ja się na 5 tysiach z kawałkiem nie odzywałam do nikogo. A kiedy już się odezwałam, to lepiej nie mówić...
A na duuużo większej wysokości, takie o to żarciki:
- Na śniadanie, herbata, płatki, otręby, jagody, truskawki, brązowy cukier itd, samo zdrowie proszę pana.
- A jutro po szczyt - PKS -em.
Nie dowierzam. Całkiem, zupełnie i bardzo.
p.s. I mam większe zmartwienia, ale ktoś mi przypomniał, że mam bloga. A ja sobie przypomniałam, że lubię na nim skrobnąć.