czwartek, 3 września 2009

Gruzja (საქართველო) - siepień 2009

Nasza gruzińska trasa bojowa

Ale od początku:

Pomysł wyprawy do Gruzji zaczął kiełkować w mojej głowie już wiele lat temu. Nie po raz pierwszy wystarczającym motywem do podjęcia ostatecznej decyzji o podróży stały się słowa Kapuścińskiego, które przytaczam poniżej /Sakartwelo Kapuścińskiego/, a które pochodzą z przepięknego zbioru reportaży - "Kirgiz schodzi z konia".  Zbiór ten zawiera relacje z podróży po kaukaskich i środkowoazjatyckich republikach należących wówczas do Związku Radzieckiego - Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie, Turkmenistanie, Tadżykistanie, Kirgistanie i Uzbekistanie. "Gruzja powinna być zakończeniem, a nie początkiem" pisał. Dla mnie była początkiem i końcem i piękną przygodą.
Koszyk myśli głównych, czyli co mi siedzi w głowie po powrocie:

Gruzja - koniec świata

Niezwykle często w czasie podróży towarzyszyła mi myśl, iż oto właśnie dotarłam do końca świata (Uszguli, Omalo).
W sensie przyrodniczo-geograficznym, ale nie tylko.
Wszak kończy się na Kaukazie Europa i Azja, Północ i Południe, Wschód i Zachód. Dla nas Europejczyków prawosławne Armenia i Gruzja są końcem świata chrześcijańskiego, dla Azjatów Azerbejdżan i inne kaukaskie republiki są końcem świata islamu. Jakby tego było mało Zakaukazie oddzielone jest od reszty świat dwoma morzami (na wschodzie - Czarne, na zachodzie - Kaspijskie) i wysokimi górami od południa i północy. I przynoszące w historii wiele wojen i cierpienia otoczenie trzech mocarstw - Rosji, Iranu (Persji) i Turcji.

Gruzja - Europa czy Azja?

Gruzja - skazana na wojny?

Śledząc pobieżnie zeszłoroczne wydarzenia z Cchinwali, Gori i innych miast, nie mając dostatecznej wiedzy (nadal jej  w wystarczającym stopniu nie posiadam), odczucia miałam absolutnie jednoznacznie-jednostronne. I choć nie zmienił się mój pogląd na - delikatnie rzecz ujmując - imperialistyczne zapędy Moskwy (napotkani Gruzini oddzielali władzę moskiewską od narodu rosyjskiego w tej kwestii), tak problem nie wydaje mi się już tak jednoznaczny. Aczkolwiek żal napotkanych przez nas Gruzinów był  ogromny (w pamięci utkwili mi  szczególnie ci spotkani na ławce w Zugdidi, przy granicy z Abchazją, którzy gdy tylko nas zauważyli i usłyszeli, że my z Polszy, od razu zaczęli dzielić się doświadczeniami wypędzenia i szczególnie bolesnym brakiem możliwości powrotu.  Oczywistym jest, że Moskwa przez lata podsycała separatyzm w Osetii Południowej i Abchazji, tak jak że sprowokowała konflikt z Gruzją. Pokazała, że może użyć siły. Wróciła na arenę międzynarodową jako ważny gracz., którego należy się bać. I może przede wszystkim  - propagandowymi oskarżeniami zatrzymała proces rozszerzania NATO.

Na ulicach Tbilisi

Kwestia kaukaska ma jednak w swej genezie niezwykle skomplikowane oblicze.
"Niewiele jest na świecie miejsc, gdzie doszło do tylu wojen. Ktoś powiedział kiedyś, że na Kaukazie zamiast południków i równoleżników biegną linie frontu."
W wyniku odwiecznych podbojów, bitew i wojen - na Kaukazie mieszka dziś około 100 narodów, mających różną kulturę, inny język i religię. 
"Ciągła konieczność walki o przetrwanie i zachowanie własnej tożsamości sprawiła, że czas historyczny ma tu zupełnie inne znaczenie niż gdzie indziej. Na Zakaukaziu przeszłość i teraźniejszość splatają się na każdym kroku, a przyczyną sąsiedzkich wojen mogła się stać nie zniewaga sprzed tygodnia, ale incydent sprzed kilkudziesięciu lat. Kiedy Gruzini zaczynają bić się z Osetyjczykami, to chodzi im nie tylko o wydarzenia wczorajsze, ale także o spory z początku wieku [...] Każdy kalkulował po swojemu. W obliczu śmiertelnego zagrożenia Ormianie szukali pomocy w Rosji. Spokrewnieni z Turcją Azerowie widzieli swoją przyszłość w sojuszu ze Stambułem, Gruzini z nadzieją spoglądają na Niemcy, Anglię i Amerykę. Zagraniczni przyjaciele, którzy nigdy nie spełniali obietnic, a prawie zawsze okazywali się wyrachowanymi zdrajcami, jeszcze bardziej dzielili mieszkańców Kaukazu. [...] Zaczęli Ormianie wywołując powstanie w Azerbejdżańskim Górnym Karabachu, gdzie stanowili większość. Po broń sięgnęli też Abchazi i Osetyjczycy, aby oderwać się od Gruzji."
- z książki Wojciecha Jagielskiego (jednego z lepszych analityków sytuacji na Kaukazie)  pt. "Dobre miejsce do umierania".
Osetyjczycy obawiali się, że staną się w Gruzji obywatelami drugiej kategorii. Przez ostatnie 200 lat uczyli się języka rosyjskiego, który obowiązywał na terenie całego imperium. A tu masz! Gruzini ogłaszają niepodległość i zapowiadają, że w ich państwie językiem oficjalnym będzie gruziński. Tylko co 10-y Osetyjczyk mówił tym językiem i to niekoniecznie płynnie. Odżyły też stare spory, pamięć o gruzińskich pacyfikacjach osetyjskich wsi w 1918 r., poparciu Osetyjczyków dla rosyjskich bolszewików, którzy podbili ponownie Gruzję (Gruzja była jedynym krajem świata, w którym władzę zdobyli mienszewicy - odłam Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji - sprzeciwiający się rewolucyjnemu kierunkowi, w którym Lenin zamierzał prowadzić partię. Kiedy w Rosji zwyciężyła Rewolucja Październikowa, w Gruzji powstał mienszewicki rząd, który proklamował utworzenie Demokratycznej Republiki Gruzji jako niezależnego państwa - oczywiście na krótko). Tak czy inaczej patriotyzmy osetyjski i gruziński zderzały się przez często, czego efekt mamy świeżo w pamięci. Spotykani przez nas ludzie uważnie przyglądali się naszym  turystycznym mapom, z których jedne pokazywały Osetię Pd jako część Gruzji, inne już nie. Gruzini przyznają, że Osetyjczycy mieszkają w Osetii Pd co najmniej trzysta lat. Ale cóż to znaczy - powiadają - w porównaniu z tysiącami lat naszych dziejów. Ale o tym w innej części. 

Kaukaz, wybrane grupy etniczne
 źródło: Rzeczpospolita

Gruzja, skład etniczny
źródło: European Centre for Minority Issues


"Abchazi bali się, że zdominowani nawet u siebie przez Gruzinów, znikną jako narodów. Uznali więc, że najlepszym sposobem na uniknięcie zagłady będzie secesja i utworzenie własnego, niepodległego państwa. Znowu wybuchła wojna. Rosja poparła oba powstania: osetyjskie i abchaskie, by podłożyć nogę Gruzji, która ze wszystkich imperialnych prowincji najbardziej rwała się ku wolności, szarpała, próbowała ucieczki, dając przykład innym. (...) Rozkład rosyjskiego imperium przypomniał rozbieranie rosyjskiej matrioszki. Z imperium-giganta - Związku Radzieckiego - wyskoczyły: Gruzja i Azerbejdżan. Również one natychmiast rozpadły się na mniejsze: Abchazję, Osetię Południową, Karabach. Na Kaukazie Północnym niepodległość zaczęły ogłaszać poszczególne powiaty, a nawet wioski. Zaczęła się licytacja wolności. [...]
Podstawowy spór polega na znalezieniu odpowiedzi, kto jest prawowitym właścicielem ziemi, o którą toczy się wojna, kto pojawił się pierwszy. [...]
 
Nieprosta to rzecz w miejscu starym jak świat...

Organizacja Human Rights Watch, której doniesienia śledzę, opublikowała raport "W ogniu: łamanie praw człowieka w konflikcie o Osetię Południową". Opisała w nim zbrodnie dokonywane przez Gruzinów, Rosjan,  i Osetyńców. Stwierdza w nim m.in.:
Wszystkie strony winne są śmierci cywilnej ludności:
Gruzini: użyli bardzo niecelnych rakiet Grad w obszarach gęsto zaludnionych, Według HRW Gruzini od początku nie liczyli się ze stratami wśród cywilów, co najwidoczniej było widać podczas walk o miasto Cchinwali. Gruzini korzystali z wysokokalibrowej broni artyleryjskiej, oraz bomb kasetowych, co doprowadziło - wraz z ostrzałem Rosjan - do śmierci i zranienia setek cywilów w tym mieście.
Rosjanie: strzelanie do pojazdów cywilnych w mieście Gori. Zarówno Rosjanom, korzystanie z bomb kasetowych, które po zrzuceniu tworzą swoiste pola minowe na obszarach zabudowanych. Broń ta jest zakazana przez Konwencję zakazującą Amunicji Kasetowej, której nie podpisała ani Moskwa, ani Tbilisi.
Osetyjczycy: Po wycofaniu się 10 sierpnia z Osetii Południowej gruzińskich wojsk osetyńskie milicje celowo, przez kilka tygodni, niszczyły wioski zamieszkane przez Gruzinów. Osetyńcy grabili, bili, zastraszali, przetrzymywali i - w kilku przypadkach - mordowali mieszkańców wyłącznie z powodu ich gruzińskiego pochodzenia. Po wypędzeniu ich z domów milicje te niszczyły wszystko, co po Gruzinach pozostało upewniając się, że nie będą mieli do czego wracać.
Raport powstał w oparciu o ponad 460 rozmów wykonanych podczas prac w terenie w ostatnich miesiącach.

Wracając do aktualnej sytuacji uchodźców, rok po wybuchu zeszłorocznej wojny na terytorium Gruzji przebywa około 20  tysięcy uchodźców (wypędzenia na Kaukazie Południowym nie są zjawiskiem nowym. W wyniku poprzednich wojen na początku lat 90. w Gruzji jest do dzisiaj około 250000 uchodźców  - przede wszystkim Gruzinów). W ubiegłym roku większość musiała uciekać z Osetii Południowej pozostawiając domy i cały dobytek. Mieszkają w domach jednorodzinnych, które widzieliśmy na obrzeżach Gori i Tbilisi.  W kilkumetrowych ogródkach posadzili ponoć kukurydzę i ziemniaki. Nie mają pracy. Tęsknią za domem.
 Osiedle uchodźców w Gori
 
Plan  i efekt budowy osiedla dla uchodźców realizowany przy pomocy firm niemieckich.

Przebieg agresji wojsk rosyjskich na Republikę Gruzji 08.2008
(źródło: www.kaukaz.pl)

A co słychać w Osetii Południowej? Osobiście widziałam jedynie urokliwe zielone wzgórza, których przekroczyć się nie da. Gruzini mówią ze smutkiem, że jest naprawdę piękna.
Poza Rosją oderwanie się Osetii Pd uznała dotychczas jedynie Nikaragua i ostatnio Wenezuela. Rosyjskie paszporty ma ok. 90 proc. mieszkańców Osetii Południowej. Miedwiediew zapowiedział, że jego kraj będzie pomagać Osetii Południowej i Abchazji zarówno w kwestiach bezpieczeństwa, jak i gospodarczych. Zapewnił, że sam osobiście podjął decyzje o interwencji wojskowej w Gruzji i uznaje, że postąpił słusznie, gdyż udało się zachować życie tysięcy ludzi i przywrócić pokój na Kaukazie...
W Cchinwali oraz Moskwie odbyły się uroczystości poświęcone - jak to się określa w mediach - "gruzińskiej agresji" na Osetię Południową.Przed naszym wyjazdem, kiedy rosło rocznicowe napięcie, misja obserwacyjna OBWE była w stanie potwierdzić jedynie to, że w ostatnich dniach doszło do eksplozji w okolicach Cchinwali, ale nie wiedzą, kto i skąd strzelał, bo władze Osetii i armia rosyjska zabroniły im wstępu do regionu...
11.08 - 30.08. 2009 myśmy szczęśliwie niczego nie słyszeli. A niemal wszyscy spotkani Gruzini twierdzili, że kolejnego zbrojnego konfliktu nie będzie, Rosja siłę pokazała, Gruzja Osetię straciła, więc i nie ma po co...
I ja im wierzę, przynajmniej w kontekście Osetii i Abchazji.


Wzgórza Osetii Południowej, już nie Gruzja. Granica zamknięta.


Gruzja - "rówieśniczka Grecji i starsza siostra Rzymu"

- pisał Kapuściński. Ziemie dzisiejszej Gruzji to antyczne Kolchida i Iberia. Pierwowzorem dla Prometeusza stał się gruziński Amirani, który za pomoc okazaną ludziom i przechytrzenie bogów cierpiał męki na górze Kazbek (najwyższy szczyt Gruzji, który pokonał nas mgłą i padającym śniegiem). Według mitów to w Gruzji Argonauci szukali złotego runa (konkretnie w Swanetii, najpiękniejszej według mnie części Gruzji) i na tych terenach wypełnić się miało tragiczne przeznaczenie Medei (morderczyni swych dzieci).

Skąd się wzięła niespotykana nigdzie indziej gruzińska gościnność?

Cholera wie;)

No i skąd ta miłość do Polaków? 
Jak wyżej. Bo raczej nie chodzi o naszego prezydenta, który tak dzielnie prezentował się rok temu i do którego strzelali w Gruzji zamachowcy (notabene nieco go z Gruzinami obśmialiśmy, to były piękne chwile prawdziwej jedności). Inną sprawą jest, że w kolejnych wyborach powinien wystartować w Gruzji, ma tam z pewnością wyższe poparcie niż w ojczyźnie. Trzeba tę informację podrzucić jakoś Nelli, ona mu doradzi.

Najdzielniejszy w Gruzji
źródło: Reuters 

 

Nieco z innej beczki, ale dobre i oddaje nasze gruzińskie pogawędki z autochtonami na tematy polityczne;)

Ponadto wieszcz nasz Adam Mickiewicz wierzył w teorię o kaukaskim pochodzeniu polskiej szlachty - uważał Gruzinów za bratni naród. W Gruzji Polacy kochali się od dawna i z wzajemnością. Odczuwaliśmy wspólnotę losu i wzajemne podobieństwo. Polacy budowali w tym kraju drogi, koleje, ogrody, ropociągi. I zainspirowali Gruzinów Mickiewiczem.


Ciekawostki i dziwnostki Gruzińskie

Początek, koniec, Jezus i historia zalania
Wspomniana wcześniej specyficzna sytuacja geopolityczna Kaukazu, a szczególnie Gruzji stała się ponoć przyczynkiem do nieco kontrowersyjnych, żeby nie powiedzieć baśniowych poglądów jej mieszkańców na temat swojej wyjątkowości. Dla przykładu spotkać się można ze stwierdzeniem (jest to pogląd uznawany powszechnie, również wśród parlamentarzystów), iż Chrystus był Gruzinem, nie Żydem. Z oczywistych przyczyn:), bowiem skoro Matka Boska pochodziła z Kapadocji (która była wówczas częścią Gruzji,) no to jasnym jest, że i ona i jej syn byli Gruzinami. Takich historii jest mnóstwo, a od kiedy Gruzja przeżywa renesans wielkiej religijności (idący w parze z odrodzeniem narodowym) - usłyszeć można naprawdę kosmiczne historie. Moją ulubioną jest ta o morzu pod Moskwą, które podnosi się przy okazji każdej interwencji zbrojnej Rosji, aż do momentu wylania, zatopienia całej Rosji, po czym w Gruzji pojawić ma się Jezus i zakończyć historię świata. Często słyszy się o tym, że ostatnia wojna świata zdarzy się właśnie na kaukazie i Gruzini mocno w to wierzą. W tą historię z morzem też...
Gdzie się zaczęło, tam się i skończy, mówią.
Niepodważalną prawdą jest natomiast fakt, iż nie Rzym, ale dwa kaukaskie państwa pierwsze na świecie przyjęły chrześcijaństwo - Armenia (w 317 roku) i Gruzja - w 337 roku, 600 lat przed nami.
A homo georgicus - prapoczątek Eurazji?
Cofając się do prapoczątków człowieka, w 1991 r. Dmanisi (85km.od Tbilisi) odkryto szczątki prymitywnych ludzi, datowane na 1,8 mln lat (najstarsze w Europie). Odkrycie Homo georgicus bardzo mocno zamieszało w historii naszego gatunku. "Wcześniej uważano, że na teren Europy jako pierwszy z Afryki przybył Homo erectus około 1 miliona lat temu. Jak się jednak okazało człowiek posługujący się prymitywnymi narzędziami (takie znaleziono w okolicy szczątków), żył tu niemal dwa razy wcześniej.HomoHomo habilis Jedynymi starszymi szczątkami zaliczanymi do rodzaju datowane na 2,5-1,6 mln lat.  są odkryte w Afryce kości"


Fakt, że wczesny rozwój człowieka odbywał się na Kaukazie płynnie wpisuje się w swoją poetycką logikę wszech-początku.
 

Drogi i kierowcy
Będąc z Polski niewiele jest miejsc na świecie, gdzie można poczuć prawdziwą satysfakcję w kontekście dróg. W Gruzji można, szczególnie na tych w okolicach Kaukazu. Pojęcie "blisko" nabiera nowego wymiaru. Trasę 30 km pokonuje się nienerwowo w kilka godzin przy użyciu jedynego słusznego biegu - jedynki. Zdarza się również, że na mocno stromym zboczu pomyli się kierowcy jedynka ze wstecznym. Jako osoba raczej niepraktykująca, miewałam gorliwe nawrócenia (Gac może poświadczyć).

Jeszcze inną sprawą jest, że istnieją w Gruzji przepisy prawne dotyczące prowadzenia po pijaku. A konkretnie jeden przepis prawny: nie piłeś, nie jedź. Można się przyzwyczaić, a w dalszej kolejności nawet wyśmienicie bawić. Zasada jest prosta, należy spruć się bardziej niż kierowca. Czyli w podłogę :)

Z kolei na głównej trasie do Tbilisi nie istnieje ograniczenie prędkości. Wyprzedzanie na trzeciego na podwójnej linii ciągłej urasta do gruzińskiego sportu narodowego.

Winiunio, wódeńka, piweńko i te toasty!

Czacza - czyli gruzińska wódka z winogron przygotowywania w warunkach domowych. Pyszna i nie ma po niej kaca (to globalna opinia). Nic a nic, serio. Bywa w sklepach, wyłącznie w kanistrach. Rzucam badania, biorę się za import.
Wino - a to dłuuuuga historia. Jakieś 8 tysięcy lat.
Piwo - mój faworyt: Kazbegi Gold, ogólnie godne polecenia: Kazbegi i Natakhtar. Ale i tak z piwa to najbardziej lubię Czaczę.

Toasty gruzińskie to nie nasze "chluśniem, bo uśniem", to wielominutowe monologi: za rodziców, braci, siostry, pokój na świecie, miłość, bo bez niej nic nie ma sensu, za Gacka i Justynę, za przyjaźń polsko-gruzińską, za zmarłych, za pierwsze w życiu rzeczy,  za piękno Gruzji, wszystkich przyjaciół (winem bądź wódką) i za wrogów (tylko piwem!), są też toasty epickie: idzie osioł przez pustynię, strasznie chce mu się pić. Idzie, idzie, a wody nie ma. Nagle widzi osioł dwie beczki: w jednej wódka, w drugiej woda. Osioł wybrał wodę. Nie bądźmy więc osłami i napijmy się wódki! - całkiem jak nasze "zwierze" :)

I Polaków już wymyślunek: "Pij gruzińskie wina, nie bój się Putina". Zasadę stosowaliśmy często, oczywiście ideologicznie :)

Kuchnia gruzińska 

Kuchnia zajmuje szczególne miejsce w gruzińskiej tradycji i jest częścią tożsamości Gruzinów. Łagodny i zróżnicowany klimat zapewnia obfitość i różnorodność  amku:)  W ciepłym słońcu dojrzewają najlepsze na świecie pomidory, arbuzy, melony, winogrona  i dorodne bakłażany. Z kolei góry dostarczają baraniny oraz setek gatunków sera. 


Najpopularniejsze dania gruzińskie:

Chaczapuri - cienkie ciasto nadziewane delikatnie solonym serem (pycha!)
Chinkali - pieróg faszerowany mięsem i rosołem, który się mało kulturnie wysysa (Gac szczególnie;)
Lobio - potrawa z tartej fasoli, która w każdej rodzinie przygotowywana jest wg innego przepisu (dla fanów fasoli)
Badridżani - wiele potraw przyrządza się na bazie bakłażanów
I mnóstwo warzyw, nigdy nie przyswoiłam tylu pomidorów, ogórków i cebuli.
I aromatycznych przypraw: kolendra, natka pietruszki czy koper podaje się bez uprzedniego siekania.


Gruzini

Znani Gruzini: Józef  Stalin, Ławrientij Beria i Katie Melua. Mam nadzieję, że się dziewczyna nie rozkręci :)
Tu paru napotkanych, lgnięcie było obopólne:





Gruziński Top J., czyli najpiękniejsze miejsca w Gruzji - lista całkiem subiektywna:
  1. Swanetia (szczyty Kaukazu, Mestia, Uszguli, Swanowie, średniowieczne baszty obronne)
  2. Gruzińska Droga Wojenna (główny szlak przechodzący w poprzek Wielkiego Kaukazu - na terenie Gruzji zakończony miasteczkiem Kazbegi)
  3. Gergeti i okolice (świątynia Cminda Sameba na wzgórzu, góra Kazbek i wszystko co wokół)
  4. Tuszetia (niewielka kraina wciśnięta między Kachetię, Dagestan a Czeczenię, droga tamże również niezapomniana)
  5. Tbilisi (w dzień i w nocy, stare miasto, wzgórza)
  6. Mccheta (dawna stolica Gruzji)
  7. Wardzia (skalne miasto-klasztor z XIIw., 250 komnat na 13 poziomach oraz fragmenty sieci tuneli, korytarzy, schodów, wyczuwalna bliskość Turcji i Armenii)
  8. Gori (z indywidualnych pobudek)
  9. Kachetia (bo wino! Które - zdaniem archeologów - powstaje tu od 8 tysięcy lat! Ale przede wszystkim, jest na każdym kroku:) + wielce sympatyczni mnisi, którzy prowadzili nas w miejsca niekoniecznie dla wszystkich dostępne)
  10. Gościniec Iriny :)


Co widziała:

W kilku słowach: Lot z Gdańska przez Monachium, Tbilisi i okolice, 5 trekkingowych dni w Swanetii, Kutaisi, miasta skalne, Gori, Kazbegi, podejście pod Kazbek, Kachetia - Telavi, Tuszetia.

Tbilisi
- gdzie wschód przeplata się z zachodem



Miasto zwane perłą Kaukazu lub Paryżem wschodu. Połączenie Europy i Azji. Jedno z najstarszych miast świata, stolica Gruzji od ponad 1500 lat. Miasto, w którym jedna trzecia mieszkańców kraju i gdzie koncentruje się burzliwe życie polityczne.
Tbilisi położone jest w głębokich kotlinach południowego Kaukazu i wije się na przestrzeni wielu kilometrów wśród górskich zboczy.
Obecnie żyje w nim około ¼ ludności całej Gruzji (1,3 mln.). Miasto tolerancji – niemal 20% mieszkańców to przedstawiciele około 100 obcych grup etnicznych (najwięcej Rosjan, Ormian i Azerów).
Gruzińskie cerkwie, opera w kształcie perskiego pałacu, meczety, rzymsko-katolickie (powstałe ze składek mieszkających tam Polaków, zanim zostali ewakuowani w latach 20-ch), synagoga, ormiańskie teatry, Centrum Kultury Kurdyjskiej – wszystko na jednej przestrzeni.

Mnie najbardziej urzekło stare miasto Tbilisi. Niewysokie drewniane domy wciśnięte w plątaninę krętych uliczek. Zniszczone fasady, popękane ściany, odpadające tynki, zapadnięte werandy, ale też secesyjne balkony, orientalne barwy. Dla mnie piękne. Zniszczenia to między innymi efekt ostatniego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Tbilisi w 1992 roku.
Bawiły nas też niebanalne instalacje elektryczne, gazowe i jakiekolwiek inne, poprowadzone na zewnątrz budynków, tworzące nietuzinkową pajęczynę rur oplatającą całe miasto. Dopiero po powrocie do Polski dowiedziałam się, że to w związku z obawami przed kolejnymi wstrząsami.










Irina i najweselszy międzynarodowy gościniec Gruzji.




Mccheta - pierwsza stolica Gruzji


Mccheta była areną najistotniejszych wydarzeń w historii Gruzji i Gruzinów. Z tym miastem wiążą się początki gruzińskiego państwa. Tu Gruzini przyjęli chrzest (do dziś Mccheta jest siedzibą najwyższych władz Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego). Świadectwem tamtych czasów są monumentalne świątynie i klasztory, warownie oraz grobowce gruzińskich monarchów. Mccheta to starożytna stolica Gruzji (od III wieku p.n.e. aż do V wieku n.e.), która dziś jest kulturową stolicą Gruzinów i „miastem-muzeum”. Mi serce zabiło mocniej pod katedrą Sweticchoweli, wybudowaną w XI w. Popołudniowe promienie słońca, rozgrzane kamienne mury wśród zielonych wzgórz sprawiły, że nie mogłam przestać patrzeć na te cudowności. A w katedrze ogromny fresk z Chrystusem o pięknych, przenikliwych oczach.














Katedra w Mcchecie

 W pobliżu Mcchety, przy drodze z Tbilisi, na wysokiej górze stoi kościół Dzwari - perła dawnej gruzińskiej architektury (586-605 r.), zbudowany, jak głoszą podania, nad drewnianym krzyżem postawionym przez św. Ninę, która pierwsza głosiła wiarę chrześcijańską wśród Gruzinów czczących dotąd słońce, księżyc, gwiazdy i ogień. W monastyrze zachowały się też fragmenty krzyża św. Nino.
Monastyr Dzwari, kolebka Gruzji


Przez wieki budynki monastyru ulegały zniszczeniu na skutek erozji oraz niewłaściwego utrzymania i braku konserwacji. Jest on obecnie wpisany na listę stu najbardziej zagrożonych zniszczeniem zabytków świata, więc szybko jedźcie zobaczyć!



Z porad praktycznych: Gdy schodziliśmy z Monastyru Dzwari (to ten na górce) zagadnęło nas dwoje Gruzinów, którzy legitymowali się jako pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ponoć w dolinie autochtony postanowiły w końcu podjąć się pracy zarobkowej - okradając przyjezdnych metodą przykładania im lufy do łbów. A że przyjezdni zdarzają się tam nie częściej niż raz dziennie, to mamy sporą szansę na spotkanie. Wsadzili nas do samochodu i zwieźli na dół. I zarówno ja, jak i Gac obstawialiśmy raczej, że to właśnie im oddamy aparat i inne mniej już cenne przedmioty. Myliliśmy się. Zwieźli, wysadzili, podali rękę i pokazali drogę. Był to pierwszy i ostatni sensacyjny wątek podróży po Gruzji. A i miło się dowiedzieć, czym zajmują się pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Gruzji. Żołnierze i policja służyły natomiast ułatwianiu i umilaniu nam życia (pokazywanie drogi, opowiastki, poczęstunek wszelki, z naciskiem na alkoholowy).

Dojazd: marszrutka z dworca Didube w zachodniej Tbilisi 20km; 1 lari

Swanetia - czyli najpiękniejsza część Kaukazu (tam, gdzie duszę i serce i kawałek wątroby zostawiłam).
 


Uszba
 
Niedaleko Uszguli

Spojrzenie na Uszbę z drogi na Elbrus.
Zdjęcie poglądowe - nie moje, ale mam nadzieję, że to przede mną!
źródło: http://wyprawy.net/

Choć w wysoki Kaukaz wjeżdżaliśmy jeszcze potem dwa razy, to Swanetia pozostawiła najtrwalszy ślad w mojej styranej psychice. Po prostu pokochałam tę krainę.
Górska kraina sąsiadująca z Abchazją. Pośród najwyższych szczytów Kaukazu! Kojarzona głównie z kamiennymi wieżami obronnymi z XII wieku. Pewnie w związku z niewielką ilością turystów w ostatnim czasie (polska strona MSZ ostrzegała przed Swanetią, ale od mieszakńców wiemy, że  Saakaszwilemu udało się przywrócić kontrolę władz centralnych nad regionem, za co jest tam wielbiony) życzliwość jej mieszkańców jest niesamowita. Nie da się przejść / przejechać przez wieś, nie biesiadując z połową jej mieszkańców.
" Swanetię zamieszkuje grupa etnograficzna Gruzinów zwanych Swanami. Posługują się swanuri, czyli jednym z dialektów języka gruzińskiego. Zarówno język, jak i obyczaje wyraźnie różnią ich od rodaków z innych regionów. Dość oryginalna kultura Swanów powstawała na skutek wielowiekowej izolacji mieszkańców regionu od reszty Gruzinów."
Tam  jeździliśmy dwa dni z wiecznie naprutym, przesympatycznym kierowcą - Gieorgijem (80% Swanetów to jego krewni), tam umarłam ze szczęścia na  skutek przedawkowania niewyobrażalnie pięknych kaukaskich widoków, weszłam na lodowiec jednej z piękniejszych gór świata - Uszby (kaukaskiej wiedźmy), tam śpiewałam swaneckie pieśni i tam poczułam wieź z połową żyjących Swanetów, a nieznajomość ich języka zupełnie nie przeszkadzała we wspólnej komunikacji. Tam zostawiłam serce i duszę. Pozostanę na wieczność absolutną ofiarą zaklęcia rzuconego przez ten dziki region.
"Według historyków, początki gruzińskiego osadnictwa w Swanetii sięgają przynajmniej drugiego tysiąclecia przed Chrystusem a więc już jakieś 4 tysiące lat kultura Swanów rozwija się na wpół niezależnie. Przez całe wieki Swanowie skutecznie bronili swej niezależności. Ani Mongołom ani też innym najeźdźcom nie udało się zniewolić swaneckich górali."
 Dojazd nie jest łatwy. Do stolicy regionu, Mestii, prowadzi jedna górska, znajdująca się w opłakanym stanie, "droga". Dystans 130 km pokonuje się busikiem w czasie 6-7 godzin.



Gori - nic śmiesznego






Mieszkańcy Gori, w którym się urodził Stalin, mówią, że być może to jest wielki zbrodniarz, ale jeden z największych ludzi na świecie. (…) Jest to pewnego rodzaju duma abstrahująca od wymiaru moralnego - stwierdził Ołdakowski, dyrektor polskiej placówki.


Ostatni pomnik szatana w całym świecie, dwukrotnie próbowano go zburzyć i dwukrotnie mieszkańcy Gori protestowali - w 1956 i w 1988, za Gorbaczowa. W tym roku, młodzież Gori zorganizowała akcję na rzecz usunięcia, ale jak widać powyżej, pojawiła się tylko czerwona farba (dzień wcześniej, kiedy przechodziliśmy obok, farby nie było). Odrzucając relatywizm kulturowy, uznałam że Gori potrzebuje zbiorowej psychoterapii. Bo tu chyba nie chodzi o to, żeby pomnik był przestrogą i upamiętnieniem 50 mln. ofiar stalinizmu...
"Gruzini, zwłaszcza ci z Gori, stosują taką zasadę: nasz przestępca, nasz złodziej czy nasz zbrodniarz to żaden przestępca, żaden złodziej, żaden zbrodniarz, on jest przede wszystkim nasz. Gruzja chyba zasłużyła na innego „naszego”." - Profesor historii z Gori.
W Gori znaleźliśmy też muzeum tyrana. Mocna rzecz. Pierwsze wrażenie: świat zatrzymał się w roku 1953, w którym Stalin umarł. Przybytek zwiedzałam z niedowierzaniem i rosnącą irytacją. Fajka, talerz, buty Stalina. Są zdjęcia małego Stalinka i dużego Stalina. Są wykaligrafowane rękopisy, szkolne książki, fotografie rodziców, maska pośmiertna w otoczeniu kwiatów... 
Zapomnieli o sali poświęconej jego osiągnięciom  w kwestii szerzenia specyficznie pojmowanych Praw Człowieka na świecie... Może się "tworzy".
Pomarłam.

Stalin, właściwie Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili Obok muzeum ustawiono na deser opancerzony luksusowy wagon, którym od 1941 r. podróżował Stalin, m. in. na konferencje w Jałcie i Teheranie.
 
Od roku Gori istnieje w mojej świadomości nie tylko jako miasto, w którym urodził się Stalin. Ale również, a może przede wszystkim jako miasto, do którego rok temu weszły wojska rosyjskie, w którym płonęły domy, spadały bomby, ginęli przypadkowi cywile. Okupacja Gori trwała 12 dni.
 
Gori, sierpień 2008
źródło: Reuters
  
Kazbegi ( Stepancminda) - czyli kolejny piękny koniec świata i góra Kazbek, z którą się nie lubię.
 
 
 
Miejscowość Kazbegi jest (jak na standardy gruzińskie) dość popularnym celem wypraw, szczególnie Polaków. Raz, że otacza ją Kaukaz, dwa, że znajduje się tam absolutnie pięknie położony klasztor Cminda Sameba, i w końcu trzy, góra Kazbek.
Sama miejscowość nie zachwyca, wystarczy jednak podejść 350 m. do góry i widok zaczyna zwalać z nóg.
 
 Klasztor Cminda Sameba z XIV w. (2400 m n.p.m)
 
Góra Kazbek (5047m) – po gruzińsku- Mkinwarcweri- to jeden z najwyższych szczytów Gruzji. Ze względu na symetryczny stożkowy kształt uchodzi również za jeden z najpiękniejszych kaukaskich szczytów. Bo rzeczywiście widok z Kazbegi na szczyt zaliczany jest do czołówki górskich światowych widoków. Kazbek jest drzemiącym wulkanem, a ostatnie erupcje miały miejsce około 6 tys. lat temu.
.
Według Alpinistów, góra znacznie trudniejszą niż Elbrus.
Gruzińscy alpiniści nie wchodzą na szczyt tłumacząc, iż nie depcze się po głowie niewiaście. Dla nich Kazbek to kapryśna kobieta, która obcym ukazuje się spowita w szal z wiecznych mgieł. Tak też ukazała się nam, kiedy chcieliśmy się z nią zaprzyjaźnić, kiedy natomiast ze spuszczonymi głowami opuszczaliśmy Kazbegi, ukazała się w pełnej krasie. Tak, zdecydowanie uosabia złośliwą kobiecą naturę!          Kutaisi (region Imertia)    
Drugie pod względem wielkości miasto Gruzji.I kolejne jedno z najstarszych miasts świata (stolica starożytnej Kolchidii). Znajdują się tu ruiny najpotężniejszej katedry Gruzji wzniesionej w XI w. W klasztorze Gelati założonym w 1106r. niezwykle cenne są mozaiki w głównym kościele z XII w. przedstawiające Matkę Bożą.
 
 
Wardzia (region: Meschetia)
 
Skalne miasto-klasztor. Zespół miejski Wardzi powstawał w latach 1184 - 1213. W średniowieczu służyła jako schronienie podczas najazdów mongolskich, mogła pomieścić od 20 do 60 tys. osób. Prócz klasztoru czy sali tronowej znajdowało się ponad 6000 komnat umieszczonych na 13 kondygnacjach.
  Po odzyskaniu niepodległości przez Gruzję, w Wardzii pojawiło się kilkunastu mnichów.
 
 
Ale Ci przez nas napotkani, to jednak chyba nie mnisi :)
 
Tuszetia 
  
 
Piękny i dziki region Gruzji przy granicy z Czeczenią od północy i Dagestanem od wschodu. Kolejny koniec świata, oddzielony od cywilizacji głównym pasmem Kaukazu, który "nie zwykł" schodzić w tym regionie poniżej 3000m. Nic więc dziwnego, że pierwszą drogę dla ruchu kołowego doprowadzono tu dopiero pod koniec XX wieku. Obszar dzisiejszej Tuszetii jest zamieszkiwany przez jedynie około stu osób.Większość tutejszych wsi przypomina z wyglądu twierdze.
Trasa do Omalo, "stolicy" Tuszetii przejezdna jest jedynie dla pojazdów z napędem na cztery koła i tylko w czasie letnim (w innym jest odcięta od świata). Prowadzi wzdłuż wąwozu górskiego strumienia z opadającymi, stromymi ścianami na przełęcz, a później w dół, do wioski. Kilkakrotnie przejeżdża się przez spadające z gór małe wodospady. Co jakiś czas drogę znaczą pozostałości po pojazdach lub krzyże po ludziach, którym do celu nie udało się dojechać i spadli w dół. Kilkadziesiąt kilometrów dzielących Leczuri od Omalo jedzie się kilka godzin, o ile po drodze nie przydarzą się żadne nieprzewidziane niespodzianki. Nam droga do Omalo poszła w miarę gładko (jeepem za kasę), powrót dostarczył natomiast niezapomnianych przeżyć i chwilowych powrotów córki marnotrawnej na ścieżkę gorliwej wiary (przy okazji bycia zabranymi przez Tuszeckich Azerów, inaczej Gruzinów rodem z Azerbejdżanu:).
 
Highway do Tuszetii
  
Pan Kaukaz po raz trzeci
 
Omalo, Tuszetia (dostępne tylko latem)
 
 
Tuszetia, miejsca noclegowe
 
 Telavi i okolice (region Kachetia)   
 
 
CDN 
   
    
 
Kalendarium, praktyczne informacje, adresy, przejazdy, ceny   
   
Czas pobytu: 10.08 - 30.08. 2009     
Przelot: Lufthansa (Gdańsk - Monachium - Tbilisi)      
Tbilisi:   
Nocleg:  Irina Japaridze, ul. Ninoshvili19b/3, email:irina5062@mail.ru (polecam ze względu na międzynarodowy klimat, Irinę jako taką, możliwość integracji)
Co zobaczyć: Stare Miasto      
Co niekoniecznie:       
Transport z lotniska: autobus, taxi (20-30 lari - w zależności od legalności ;)    
Transport po mieście: metro 
    
          
Mestia: Nocleg:
    

Kazbegi: Nocleg:  
    
Telavi: Nocleg:
Koniecznie pod powyższym adresem!                                                           Pozostałe info: justinkaa@wp.pl     
Gaumardżos!