środa, 29 lutego 2012

Stupidities for Sb

There is no sun, there is no joint.

Smile.
T-shirt. Morning price if you wish.


And get well!
Cause I'm too young for you to die!
Ja wkrótce umrę.

Parafrazując nieco: Stwierdzenie, że jutro też jest dzień, może brzmieć pocieszająco dla głupków. Dla zwolenników zdrowej żywności i nordic walking. Ale nie dla ludzi poważnych. Tych, co palą, piją i rozmyślają po nocach. Rozmyślają  i czuwają wbrew powszechnemu przekonaniu, że nie ma na co czekać. Ani nad czym rozmyślać. Bo może i nie ma. Ale to nie jest powód, by nie myśleć, nie czuwać, ani żeby nie czekać.
 Malwinka

piątek, 24 lutego 2012

Najmniej oryginalny post świata

Urządzam mieszkanie. Choć to zbyt szumnie powiedziane. Staram się po prostu, żeby dało się w nim żyć. Nie da się. Wszystkich przerasta wszystko. A to podobno ich praca.  Na przykład kuchnia. Wymiary pobrali, ale z pewnością nie w tym samym systemie metrycznym,  w którym robią meble. W calach pobrali albo ch... wie w czym.
Na spacery nad morze chodzić zaczęłam, a nie lubię morza. Szum fal sprawia, że chce mi się piwa, najlepiej daleko stąd. Chodzę, bo szlag mnie trafia. Myślałam, że się do tego nadaję. Nie.
Ostatnio okazało się, że nie nadaję się też do innych okoliczności.
Jeżeli okaże się,  że nie nadaję się do tego, czego zawsze chciałam, to już naprawdę będę miała doła.
Póki co, pojadę coś kupić i skręcę. Ikea albo Gac.
 


 


Niedawno, w trakcie ważnej dla mnie rozmowy, powiedziałam, że mam wrażliwość i oczy szeroko otwarte na świat. Zastosowałam właśnie i odkryłam, że jest kurde wiosna! 
Tylko, że piździ. Ale jak ma nie piździć, skoro mieszkam nad morzem.  Zawsze pragnęłam mieszkać w górach, to mam.
I jeszcze jedna refleksja, odkryłam 20-któryś powód, dlaczego słuszną decyzję podjęłam względem firmy xxx, co to w niej na 8 lat zamieszkałam. No nie mogłabym swobodnie paradować w piątek, w samo południe pod domem vice-p. Z puszką piwa.
Enjoy life. Póki się da.

Nie da się.
Dupa, dupa!

czwartek, 16 lutego 2012

Cześć cholery!

Żyję!
Pójdę dalej swoją drogą.
Chciałabym pod górę.
Siostra, merci!
I przepis na sukces: Siostra, 4 kieliszki wina, 8 browarów. Zmiksować, podać w temperaturze pokojowej.

piątek, 3 lutego 2012

Tydzień

Przeżyję. Albo popadam w szaleństwo.
Ubawiłam się dziś. W końcu!  Szyderczo na swój temat.  Diabelsko szyderczo i szatańsko mocno.
Gorak Shep to pikuś.  Tam byłam ja, ubrana w kilka warstw i czapeczkę windstopper z kretyńskim kwiatkiem. Obok był Everest. Podobno.
Teraz jestem ja, ubrana całkiem tak samo, z tym samym kretyńskim kwiatkiem na czapce. Wokół są puste ściany, realne i wyraźnie widoczne.
I w dupie mam wszystko. Łącznie z awarią ciepła. Wszystko w dupie mam od tygodnia. Awarię mam od rana. Wszystko minie. Niech minie to pierwsze, błagam!!! Drugie mnie bawi.