wtorek, 3 września 2013

Trud, znój i orka pośród katalońskiej fiesty

No to by było na tyle. Skończyło się rumakowanie. Skończyły się gorące fiesty, fajerwerki, smoki, dzikie flamenco, chińskie dzielnice, artystyczne doznania, tańczące fontanny, kąpiele w ciepłym morzu przy wschodach i zachodach słońca. Zanim się jeszcze zaczęły. Dla mnie, bo uliczna balanżka trwa pod moim oknem nieprzerwanie trzeci dzień (tylko już bez smoków).
Łeb mi zaraz pęknie. Cały dzień w szkole. To chyba pierwszy taki w życiu :) 
Od pierwszej minuty orka. Only Spanish. A jakiż bogaty kulturowo i zróżnicowany narodowościowo skład grupy! Sześciu Niemców, dwie Turczynki i ja... Innymi słowy, możemy sobie też wszyscy pogadać po niemiecku... 
Oni mają lepiej, kiedy już ich skrajny szlag trafi, mogą sobie w ojczystym. Ja póki co, mam od tego jedynie Lwowiankę z pobliskiej pizzerii, zawsze coś!
A tak przy okazji, omawiana dziś była kwestia 'producto/marka típico' każdego z naszych krajów. Kebab i Volkswagen to nie są najbardziej wyszukane zjawiska pod słońcem, ale i tak mało wysublimowanie na tym tle, brzmiała w moich ustach wóda... Przynajmniej wiedziałam, jak to powiedzieć! Nie będę przecież tłumaczyć, co to są kiszone ogóry!
I już wiem, że ze szkoły wracać będę w trybie licealnym, czyli bardzo długo. Bo szkoła w połączeniu z Maryśką, to już naprawdę zbyt wiele! Każde moje wychylenie się z dziupli powoduje u niej automatyczny, radosny zryw (a jest szybsza niż el pińczer!). Wiem, że mam ujmującą osobowość i wzbudzam sympatię (do czasu bliższego poznania, rzecz jasna), ale bez przesady! Zaczynam rozważać noclegi na plaży.
Z obserwacji socjologicznych natomiast, muszę przyznać, że Katalończycy nadzwyczaj dobrze znoszą kryzys ekonomiczny i wysoką stopę bezrobocia (bezrobocie w Katalonii - 24%, jest tylko minimalnie mniejsze niż hiszpańska średnia - 26%). Wiem, wiem, to charakter narodowy. Zaczynam się przyzwyczajać, że wokół mnie są sami radośni, roześmiani ludzie. Kiedy wrócę, mogę być przez jakiś czas nie do wytrzymania. Ale bez obaw, pewnie prędko mi minie. Bo mnie na przykład ktoś wku..., prawda Emcinku?

La cela

El pińczero cretino


p.s. A słownik w sklepie jest psu na budę, bo skubani odszczepieńcy mają swoje własne produkty, co je muszą oczywiście po katalońsku nazywać! Kataloński potrafi być podobny całkiem do niczego!

Brak komentarzy: