sobota, 21 września 2013

Fatum

Wisi nade mną fatum.
Helmuty pojechały, awansowałam do grupy wyżej i trafiłam na.... Szwedów. Ja wiem, że oni mają wysokie podatki i ponury klimat. I gdybym miała urodę równie wyblakłą, pewnie też nie byłabym najszczęśliwsza. Ale oni stanowią pewien fenomen.Całymi dniami ich twarze nieskażone są żadnym uśmiechem (choćby półgębkiem). Co tam, one nawet nie są skażone jakąkolwiek mimiką. Pierwszy raz coś takiego widzę. I nie potrafię sobie tego wytłumaczyć (prócz tych podatków, klimatu i urody). Może mają zbiorową depresję albo jadą na czymś mocnym, no nie wiem. Ale atmosfera panuje grobowa. Ratuje ją nieco Brazylijczyk, ale ten z kolei ma twarz nieskażoną myślą. Taki wesoły idiota. I pewnie bym go polubiła, gdyby mi nie kładł ręki na ramieniu lub kolanie (tak ponoć mają). A tak, to wcześniej czy później (raczej wcześniej) oberwie solidnie w beret i się skończy. W ramach różnic kulturowych, oczywiście!
Mam oczy, to widzę (i uszy, to słyszę), że przez tę szkołę przewala się cały świat. A ja trafiam na Helmutów i Stiegów. Jestem pewna, że gdyby wypuszczali na kursy Północnych Koreańczyków, to właśnie ja bym się z nimi uczyła! Się wkurzę bardziej, to zostanę ksenofobką i nabawię się poważnych uprzedzeń "rasowych". I nie wejdę więcej do Ikei ani H&M (nie wiedziałam, że ta wysublimowana marka, to szwedzka jest). W czwartek stała się rzecz przełomowa, Szwed przybił mi piątkę (opowiedziałam mu, jak by wyglądał mój wymarzony dzień, ot co.). Fakt tej niepohamowanej reakcji przejdzie najprawdopodobniej do historii narodu. Po zajęciach zawołała mnie profesorka i się spytała, co takiego się stało, że się chłopię tak rozemocjonowało. Ja nie żartuję!

Poznawanie języka obcego ma jeszcze jedną niewdzięczną konsekwencję. Zaczynam rozumieć teksty piosenek. I chyba tylko Buena Vista Social Club wytrzymuje tę próbę...
Nie pytajcie o Manu Chao:). I jak dobrze, że Santana, to jednak głównie na gitarze...


Z cyklu freak na dziś:

Każde państwo ma swój Świebodzin (bo przecież nie Rio).
Takie coś góruje nad Barceloną, strach patrzeć!

P.s. Weekend! Bez Szwedów! Czyli uśmiechnięci ludzie! I festiwal La Merce. Najbardziej spektakularny festiwal w roku. Moje ulubione smoki, paradujące kilkumetrowe postaci, sztuczne ognie i ogólna radość. Zastanawiam się czasem, czy Kataloni zajmują się czymś innym, poza fiestą tudzież przygotowaniem do niej... Ale w to mi graj!
Idę na plażę, póki co. Bo tu tak ze 35 Celsjusza. Ciepło, się człowiek męczy! :D

1 komentarz:

Marqus pisze...

Doby styl, Dżastinko! Lekko się czyta, miło przyswaja...dobrze jest! Byłem w Szwecji i potwierdzam.