Siedzi ona. Ładna, ale bez przesady. Pisze coś, potem sprawdza na mapie. Słyszy szelest.
Serce jej staje. Czyli to już choroba psychiczna jak nic! Się naczytała Sylvi Plath, Kena Kesey'a.
I to jeszcze pod koniec szkoły podstawowej się naczytała.....
Jestem świrnięta, myśli sobie. Ma jeszcze nadzieję, że coś spadło zwyczajnie (gazetka, książka).
Potem słyszy kolejny szelest i jest pewna, że COŚ/ktoś jest obok. I że to jest ostatnia sekunda jej życia.
Ale potem dostrzega!
Małego czytelnika
Patrzą sobie w oczy i oddychają z ulgą.
Ona, że to ptaszek, nie ptasznik. Ani że morderca psychopata! Ono, że ona nie zje żywcem.
Serce jej znów bić zaczęło.
Są jeszcze na tym świecie istoty, które kochają książki! Mają skrzydła.
I nieco przyjebany żółty przedziałek, ale nikt nie jest doskonały!
Z innej beczki,dziś mija 40-ta rocznica rozbicia panów przetrwalców. To jest historia, której się pozbyć nie mogę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz