Jedziem w cholerę.
Kiedyś wrócim.
Ino sprzęt mi się skurczył. Prusiki służą od wczoraj do podtrzymania stołu.
Bojaźń i drżenie Kierkagardaa! Jak u Stasiuka będzie powinność podobna (czyli sracze).
Mam też nadzieję, że Dżony nie zapomni Erystyki Schopenchauera. To na wyższe partie.
Na najniższe wiozę Llosę. Gdyby wiedział, to by zatłukł! Ale co zrobić...
Fizjologia opanowana zatem.
A psyche jak miód!
"Przepraszam najmocniej, gdzie znajdę szczelinkę? Albo jakiś subtelny nawisik chociaż?"
Bez JAJ expedition.
Nieco z jajami jednak, bo Emcinek mi robi kanapki na drogę. A to już jest jazda.
A potem bym do Dukli najchętniej. I do Mukaczewa. W dupę gdzieś. Się obaczy.
Orewuar, Ariwederczi.
Do pobáczennia.
I narazka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz