wtorek, 4 grudnia 2012

Koncert! Yeah!

Napisałabym coś treściwego, ale brak mi słów treściwych.  Kilkunastu uroczych, skrajnie pierdolniętych czubków muzycznych na scenie i J odleciała! Leningrad.

I tak oto, na stare lata, po raz pierwszy w życiu przeszło mi przez myśl, że mogłabym zostać groupie! Taka to galeria postaci. Taka "moja". A dźwięki też moje! I już się rozglądam za kolejnym koncertem!
Byleby nie za daleko, bo jeżeli pkp znów popieprzy rozkład jazdy, to może być gorzej. Ponad pół doby spędzone na pierdylionie różnych dworców i peronów to jest moja ulubiona wersja zdarzeń, ale nieco mniej w grudniowe noce. Ale z pkp powalczymy, bo to robić lubimy i im się zwyczajnie należy. No i wiem, wiem - groupie to ja mogę zostać, ale Led Zeppelin, Animalsów albo Rolling Stonesów i to też niekoniecznie.
A koncert był najlepszy na świecie!! Dot!
Dzięki, danke schön i spasibo!

Przy okazji wizyty w Berlinie, przypomniał mi się "Królik po Berlińsku", polsko-niemiecki film dokumentalny z 2009r.  Króliki na tle dramatycznej historii miasta. Gorąco polecam.




Pozostałości po murze z przekazem nad wyraz różnym

Z innych, to dla każdego coś "ciekawego":
         
Dla G, huehue                                                                       Dla J                                                                   Dla ludu

A z luksusów to nawet Gorbachovka była.

Brak komentarzy: