I nie musiałam przeprowadzać głębokiej introspekcji, żeby odkryć, że to właśnie Wschód będzie w dalszym ciągu moim kierunkiem. Stałym. Podróży i zainteresowań. Bo np. do Tadżykistanu jechać miałam, a nie w Himalajencje. Buehue. Może się teraz uda naoborot!
Nauka w tym wieku to nie delfinek. To cholerny rekin.
Spoko, pierwszy to ssak, drugi to ryba. Najwyraźniej rybki są groźniejsze.
Już tak cisnę wieczór któryś, ten yazyk.
Przy okazji kupa śmiechu. Patrz wyżej. Apogeum sarkazmu. Jest tego dużo więcej.
I to wszystko wbrew ogólnemu nastrojowi. Bo ostatnio nie jest szczególnie wesoło. U mnie.
Nie wiem dokładnie, kak v Rosji.
Zespół powyższy, znany mi dzięki jedynie odin pesnya (drogiej mi sercu, ten "koniec w" szczególnie), odkrył kosmos prześmiewczych na temat własnej ojczyzny songów. Nauka więc postępuje. W duchu słusznym.
I w duchu języka, w którym się dogadam.
Bo przecież Dostojewskiego w oryginalnie nie przeczytam nigdy.
Zespół się Leningrad nazywa i w każdej swej odsłonie do mnie trafia. Urodziłam się nieco dalej i nieco później, niż powinnam. Ale to żadne odkrycie.
Privet!
Санкт-Петербург. И Ка́тар.
Люксембурга и Бирмингем.
Таиланд тоже.
Остальное дерьмо.
P.s. I to nie jest tak, że mam pełną równowagę wewnętrzną. Wykończyć, ale również uzdrowić potrafią jedynie najbliżsi. L.L. na przykład. Ukochana M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz