Blog przymiera ostatnimi czasy, bo kiedy człowiek przez większość dnia o głupotach pisze, to wieczorem już go na debilizmy zwyczajnie nie stać. A mądrego przecież nic nie napiszę, bo nie będę się wygłupiać!
Rewitalizacja to ostatnio bardzo często używane przeze mnie słowo. I akurat jedno z wyjątkowo nielubianych.
Rekodowanie i reprezentatywność zamieniłam na rewitalizację. A respondenta na czytelnika lub mieszkańca po prostu.
I jest bardzo ok. Jak na początek jest lepiej niż ok. Jestem zrewitalizowana w cudowny sposób i żyć mi się w ogóle chce bardzo. Nie że na okrągło mi tak dobrze, bo to by znaczyło, że na psychotropach jestem, a nie jestem.
Gdańsk polubiłam. W ciągu dnia, kiedy opuszcza mnie energia, włóczę się po starówce i nienerwowo szukam taniej kawy. Znalazłam za 3 złotówki!
Nawet bursztyny zaczęły mi się podobać, choć to już przegięcie.
1 komentarz:
Milo widziec Twoje nowe Ja, tzn. Nowe J :)
Chyba musimy czesciej smsowac!
Prześlij komentarz