piątek, 24 lutego 2012

Najmniej oryginalny post świata

Urządzam mieszkanie. Choć to zbyt szumnie powiedziane. Staram się po prostu, żeby dało się w nim żyć. Nie da się. Wszystkich przerasta wszystko. A to podobno ich praca.  Na przykład kuchnia. Wymiary pobrali, ale z pewnością nie w tym samym systemie metrycznym,  w którym robią meble. W calach pobrali albo ch... wie w czym.
Na spacery nad morze chodzić zaczęłam, a nie lubię morza. Szum fal sprawia, że chce mi się piwa, najlepiej daleko stąd. Chodzę, bo szlag mnie trafia. Myślałam, że się do tego nadaję. Nie.
Ostatnio okazało się, że nie nadaję się też do innych okoliczności.
Jeżeli okaże się,  że nie nadaję się do tego, czego zawsze chciałam, to już naprawdę będę miała doła.
Póki co, pojadę coś kupić i skręcę. Ikea albo Gac.
 


 


Niedawno, w trakcie ważnej dla mnie rozmowy, powiedziałam, że mam wrażliwość i oczy szeroko otwarte na świat. Zastosowałam właśnie i odkryłam, że jest kurde wiosna! 
Tylko, że piździ. Ale jak ma nie piździć, skoro mieszkam nad morzem.  Zawsze pragnęłam mieszkać w górach, to mam.
I jeszcze jedna refleksja, odkryłam 20-któryś powód, dlaczego słuszną decyzję podjęłam względem firmy xxx, co to w niej na 8 lat zamieszkałam. No nie mogłabym swobodnie paradować w piątek, w samo południe pod domem vice-p. Z puszką piwa.
Enjoy life. Póki się da.

Nie da się.
Dupa, dupa!

Brak komentarzy: