piątek, 11 maja 2012

gruzińska koza

powinna skakać po swaneckich wzgórzach i poić się czaczą, a tymczasem poskakała sobie alternatywnie.


Bęc! 
Szklanka to podlec jest!
Kic, kic.
Od ściany do ściany. Do ściany od ściany. Od okna do ściany. Od drzwi do okna itd.

Dziękuję za wsparcie.
Którego przejawem głównym było co prawda  przynoszenie sobie, ale i poszkodowanej (co zacne) browarka w ilościach godnych. Również, kiedy usilnie błagałam o wodę.
I z zastanawiającą tendencją do odwiedzin poszczególnych wspierających w czasie zbliżonym, co z reguły owocowało balangą.

Szwy na stopie dają wiele możliwości. Można się napić, poczytać książki, filmy obejrzeć i się napić.

Szczególne podziękówki dla Bila - za parafinę. I za całokształt małego wietnamu.
Gwynom za chwilową repatriację i oddech względnej normalności.
I Emcikowi za emcikowatość. Czyli sprawdzenie godziny na monitorze i podanie pin-u w sklepie metodą skojarzeniową. Obie emcikosytuacje spowodowały mój radosny zgon i przeszły już do historii.
Siostrze za strawę i wino.
Bajlekowi i Gacowi za piękny przepływ informacji, czyli zamianę setki w pół rury i całą resztę. Gacowi jeszcze za bezcenny instruktaż zrównoważonego pilotowania szybowca (metodą krzesła).  Kaśkowi, że była.
Prf za wodę! Egzopotamię, elektryczną oranżadę. I inne udręki i ekstazy.
I reszcie gości za to, że nie znają kodu.

Mimo założenia kolejnych szwów zostałam zwrócona światu.
Ale wciąż czuję się jak meduza. Ostatnio najczęściej myślę tylko o tym, żeby wybiec!


I czas kod do drzwi zmienić, jak Was lubię!!



Sekcja J:
Swoją drogą dorobiłam się stałego znaku szczególnego na sekcję właściwą.
Kiedy inny znak mój szczególny, czyli wybitny intelekt - może nie zdać egzaminu :P

 
To jakaś góra. Ararat!

Brak komentarzy: